Loading...

Kres Życia



10 maja 1973 r.

10 maja Lee stracił przytomność podczas nagrywania w studiu postsynchronów do "Wejścia Smoka". W ciężkim stanie został odwieziony do szpitala. Po wprowadzeniu go na izbę przyjęć, lekarze natychmiast zajęli się nim. Z wypowiedzi doktora Don Langforda, Bruce oddychał nieregularnie, silnie się pocił, a skóra przybrała wadliwy odcień. Jego ciało na przemian wiotczało i sztywniało, zwłaszcza kark. Źrenice reagowały nieprawidłowo. Wygląd dla lekarzy był nieprzyjemny. Na pomoc wezwano innych doktorów. W międzyczasie używali ręcznego respiratora. Został zaintubowany, by ułatwić mu oddychanie i nie dopuścić do zadławienia własnymi wymiocinami.

Doktor nadzorujący przebieg ratowania pacjenta uznał, że źródłem problemu jest głowa i wszystkie obserwowane objawy według niego wskazywały na to. Wstrzyknęli Bruce'owi lek, który znacznie zmniejszył opuchliznę mózgu, a jego stan wyjątkowo się poprawił. Z czasem próbował się opierać, choć nie odzyskał pełnej świadomości. Przewieziono go do innego szpitala, gdzie był pod intensywną opieką. Kolejnego dnia odzyskał pełną świadomość. Na dniach Bruce wrócił do zdrowia. Lekarze na odchodnym powiedzieli mu, że miał ogromne szczęście, że zdążyli udzielić mu pomocy. Po kilkunastu dniach Bruce poleciał z Lindą do Los Angeles, gdzie poddał się szczegółowym badaniom. Po ich przeprowadzeniu lekarze stwierdzają, iż jest zdrów jak ryba.

Do czasu kręcenia "Wejścia Smoka" Bruce Lee stracił sporą część tkanki tłuszczowej. Ważył już wtedy jedynie 56 kilogramów.

20 lipca 1973 r.

Przed drugą Bruce był z powrotem w domu. Do szesnastej pracowali razem z Raymondem nad scenariuszem "Gry śmierci", potem pojechali na East Bourne Road, do mieszkania Betty Ting Pei, tajwańskiej aktorki, mającej zagrać w filmie jedną z ról. Jakiś czas pracowali wspólnie, potem producent wyszedł. Przypomniał jeszcze tylko na odchodnym, że czeka na nich w restauracji. Chwilę później Bruce poskarżył się, że boli go głowa, za to aktorka dała mu tabletkę przeciwbólową, by ból ustąpił. Bruce w tej chwili musiał odpocząć i położył się. W pewnym momencie Betty zastała go już w wiecznym spoczynku nie będąc do końca tego świadoma i nie mogła go dobudzić, więc zadzwoniła do producenta. Pan Chow nakazał aktorce zadzwonić na pogotowie. Aktorka zadzwoniła zaś do swojego doktora i ten natychmiast udał się na pomoc.

Linda widziała się ze swoim mężem przed czternastą. Potem ona z kolei wyszła na lunch z przyjaciółką. Wróciła około piątej, pomogła Brandonowi odrobić lekcje, pobawiła się z Shannon, a potem usiadła przed telewizorem. Czuła się trochę zaniepokojona brakiem wiadomości od Bruce'a, bo chociaż powiedział jej, że najprawdopodobniej zje na mieście, to obiecał jednak zadzwonić z potwierdzeniem. Wieczorem usłyszała wreszcie dzwonek telefonu. Uspokojona podniosła słuchawkę, ale to nie był Bruce. Głos Raymonda Chowa zdawał się gdzieś z bardzo daleka.
 
- Linda? Przyjedź natychmiast do Queen Elizabeth Hospital. Właśnie wiozą tam karetką Bruce'a.
- Ale co się stało? - zawołała przerażona, pamiętając jeszcze to, co przydarzyło się mężowi w maju podczas nagrywania w studiu postsynchronów.

Po śmierci Bruce'a Lee trwały spory, czy lekarz w ogóle podjął reanimację, nim zdecydował się o przewiezieniu ciała do szpitala. Lekarz nie stwierdził zgonu przed przewiezieniem Bruce'a do Queen Elizabeth Hospital. Nikt z nich nie chciał wziąć za to odpowiedzialności. Trafił na prosto doskonale wyposażony ostry dyżur. Przy bliższych oględzinach i badaniach już było wiadomo, że Lee jest martwy. Wykryto ślady leku przeciwbólowego Equagesic.


Wielu obserwatorów łącznie z lekarzami Lee, kwestionowało jednak werdykt i samo śledztwo. Została wszczęta rozprawa w celu uporządkowania i analizowania każdych informacji, co niektórzy świadkowie ocenili bardzo krytycznie. Bruce Lee zmarł w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. Według oficjalnych informacji wobec sądu zgon nastąpił na skutek obrzęku mózgu w wyniku nadwrażliwości na składnik Equagesicu. Dla niektórych ekspertów medycyny łączenie śmierci z tym powszechnie znanym lekiem ocierało się o absurd.

Odbyły się 2 pogrzeby. Pierwsza ceremonia pogrzebowa odbyła się w Hong Kongu. Wieść o zgonie aktora wstrząsnęła całym krajem. W szkołach sztuk walki zajęcia zaczynały się minutą ciszy. Tłumy ludzi na ulicach w tym dniu szacowało się na 12.000 tysięcy, które barykadowało blokadę tamtejszych służb porządkowych.

Pogrzeb Bruce'a Lee Hong Kong

Oficjalny pogrzeb i pochowanie ciała nastąpiło jednak na Lake View Cemetery w Seattle. Było tam spokojniej, gdyż na miejsce pochówku udali się tylko zaproszeni przyjaciele i bliscy. Samych zaproszeń rozesłano około 200.

Niemniej krążą na ten temat różne, bywa, fantastyczne hipotezy oraz skandalizujące informacje, łącznie z tą mówiącą o zemście za wyjawienie tajemnic walk wschodnich czy otruciu spekulowane przez prasę i ludność. Chińska prasa miała swoje pięć minut podając nieprawdziwe informacje, by tylko zgromadzić czytelników gdy wówczas pojawiły się pytania o przyczynę zgonu. Niektóre skwapliwe, podsycane przez media niedorzeczności wywołały kontrowersje u zwolenników samego Lee, kiedy każdej z treści brakowało autentyzmu.

Mały Smok nie doczekał się premiery swojego 4 filmu, który miał premierę kilka dni po jego śmierci i odbił się echem na całym świecie. Tuż niespełna po dwudziestu latach obok Bruce'a spoczął jego syn, Brandon. Zginął tragicznie na planie filmowym pt. "Kruk" 31 marca. Ojciec jak i syn, odeszli z tego świata w ciągu kręcenia swoich 5-ciu głównych produkcji filmowych.




 
 

Polska, Szczecin